Kryzys uderzył w innowacje, spadają wydatki na IoT
Materiał prasowy print
Rosnące stopy procentowe, wysoka inflacja i wolne tempo wzrostu gospodarczego uderzają w inwestycje w Internet Rzeczy. Nie ma znaczenia szerokość geograficzna, każdy region boryka się z tymi samymi wyzwaniami. Jak podają eksperci z firmy IoT Analytics, wysokie koszty pieniądza najbardziej uderzają w rynek europejski. Co to oznacza w praktyce?
Wysokie koszty pieniądza uderzają w Internet Rzeczy, donosi raport Global IoT Enterprise Spending Dashboard opracowany przez firmę badawczą IoT Analytics. Eksperci policzyli, że w 2022 roku wydatki na IoT w przedsiębiorstwach wzrosły rok do roku o 21,5% do 201 miliardów dolarów. Chociaż ta wartość jest imponująca, to rośnie nieco wolniej niż pierwotnie prognozowano (23%). A bez Internetu Rzeczy (IoT) nie ma mowy o Przemyśle 4.0.
– Internet rzeczy to technologia, która pozwala na łączenie urządzeń i maszyn, tak żeby mogły one ze sobą "rozmawiać" i przekazywać informacje. W Przemyśle 4.0, czyli nowoczesnej produkcji opartej na cyfrowych technologiach, IoT jest kluczowe, bo umożliwia zbieranie i analizowanie danych z urządzeń i maszyn w czasie rzeczywistym. A to pozwala na dynamiczne zarządzanie produkcją i skutkuje w efekcie wyższą wydajnością –mówi Anna Kornaś - Principal, Account Management z BPSC.
Poprawa wydajności i jakości
W przemyśle IoT pozwala na tworzenie inteligentnych systemów, obejmujących np. roboty, które dzięki temu mogą pracować z większą precyzją i skutecznością niż ludzie. To poprawia wydajność i jakość produkcji, ma także przełożenie na wzrost bezpieczeństwa oraz rozwój nowych, innowacyjnych rozwiązań. – Rosnące koszty inwestycji mogą skutecznie zniechęcić potencjalnych inwestorów, którzy obawiają się o zyskowność projektu – mówi ekspertka z katowickiej spółki IT i dodaje: – Inwestycje w rozwój technologii mogą wymagać dużych nakładów finansowych. Jeśli koszty pożyczek i kredytów są zbyt wysokie to przedsiębiorstwa mogą mieć problemy z pozyskaniem odpowiedniego finansowania na rozwój swoich projektów IoT, co może wpłynąć na tempo wzrostu rynku – tłumaczy Anna Kornaś.
Wyhamowanie
Analitycy ostrzegają: w 2023 roku rynek będzie rósł jeszcze wolniej. Dlatego firma obniżyła swoje prognozy wzrostu wydatków na ten rok z 24% do 19%. Jedną z kluczowych przyczyn niższego niż przewidywany wzrostu wydatków przedsiębiorstw w IoT w tym roku jest niski wzrost gospodarczy. W swojej najnowszej prognozie wzrostu światowej gospodarki ze stycznia MFW spodziewa się, że globalne PKB wzrośnie realnie o 2,9 proc. To wolniej niż zakładały prognozy z 2022, kiedy zakładano, że światowa gospodarka urośnie o 3,4%. Mimo spowolnienia tempa wzrostu, perspektywy dla rynku IoT można uznać za pozytywne. IoT Analytics prognozuje, że budżety alokowane w Internet Rzeczy do 2027 będą rosły w tempie 19,4% rok do roku. Jeżeli tak się stanie, za 4 lata skumulowana wartość budżetów alokowanych w Internet Rzeczy wyniesie 483 miliardów dolarów.
Powolna Europa
Na tle Azji i Pacyfiku i Ameryki Północnej, najgorzej wypada Europa. W naszym regionie tempo będzie najwolniejsze i wyniesie 16 proc. Za Atlantykiem będzie to 20 proc., a w Azji 22 proc. w ciągu najbliższych lat. Co jest przyczyną takich prognoz? Powodów jest kilka. – Przede wszystkim musimy wziąć pod uwagę efekt bazy. Europa ma już dość rozwiniętą infrastrukturę technologiczną, co wpływa na potencjał dalszego wzrostu, ale to nie wszystko. Czynnikiem wpływającym na wolniejszy wzrost rynku IoT w Europie jest również prawo. Europejskie regulacje ochrony prywatności i danych mogą wprowadzać bardziej rygorystyczne wymagania dla przedsiębiorstw działających w sektorze IoT, co może prowadzić do opóźnień we wdrażaniu nowych projektów – podkreśla Anna Kornaś, z BPSC.
Fundamentalne zmiany
W obliczu niepewności gospodarczej wydatki na transformację cyfrową i nowe technologie są odsuwane w czasie. Ostatecznie, zwiększona niepewność przekłada się na inwestycje. Jednak ostatecznie, warto zauważyć, że duże zaległości mają dostawcy automatyki, co jest jasnym sygnałem, że popyt na IoT jest, a spadek koniunktury ma ograniczony wpływ na wdrażanie nowych technologii. – Jesteśmy świadkami fundamentalnych zmian demograficznych i zmian kulturowych, które wpływają na dostępną siłę roboczą. Jednocześnie wzrasta konkurencyjność regionów o niskich kosztach. Te warunki sprawiają, że automatyzacja nie może się zatrzymać, a chwilowe wahania, to naturalny cykl w gospodarce. Upatrywanie w nim zagrożenia, to nadużycie – kwituje Anna Kornaś z BPSC.
source: BPSC