Specjalizacja i zaufanie budują sukces
Urszula Chojnacka (Danfoss Poland Sp. z o.o.) drukuj
Dlaczego warto stawiać na rozwiązania ściśle wyspecjalizowane? Jak wykorzystać możliwości inteligentnych napędów? Co może sprawić, że zużywana energia nie będzie bezpowrotnie tracona? Jaka powinna być rola Polski w realizowaniu założeń czwartej rewolucji przemysłowej w skali europejskiej i światowej? Rozmawiamy z Jakubem Czaplińskim, dyrektorem działu Danfoss Drives w Danfoss Poland.
Kieruje Pan działalnością firmy Danfoss w Polsce w obszarze napędów. Coraz więcej rozwiązań tego typu to urządzenia zaawansowane, które często określa się również mianem inteligentnych. W czym tkwi ich inteligencja?
Obecnie rośnie nacisk na zwiększanie możliwości obliczeniowych i rozwój technologii mikroprocesorowej. Napędy przejmują coraz więcej zadań związanych z zarządzaniem. Kiedyś falownik był prostym układem elektroniki mocy. Dziś można o nim mówić jako o minikomputerze, którego możliwości są porównywalne z możliwościami sterowników PLC – w prostych maszynach może przejąć całość logiki i sterowania. Najlepszym przykładem są urządzenia instalowane na suwnicach – w falowniku „zaszywamy” algorytmy, dzięki którym dwa napędy – podnoszący i przesuwający – poruszają się synchronicznie, by wytłumić ewentualne wahania. Inny przykład to systemy pompowe, w których mamy do czynienia ze sterowaniem wieloma pompami, z rozruchami, przełączaniem itp. Najczęściej występujące w tych systemach działania są dziś programowane w falownikach, dzięki czemu odbiorca może skoncentrować się na procesach, a nie na tym, jak sparametryzować urządzenie.
Na czym budujecie przewagę konkurencyjną w tym sektorze?
W Polsce działa wielu kompetentnych integratorów, z którymi ściśle współpracujemy – to oficjalni partnerzy Danfoss Drives. Wspólnie przygotowujemy rozwiązania dla klientów finalnych – urządzenia uniwersalne i inteligentne, które można łatwo integrować. W tym widzimy naszą przewagę. Współpracujemy także z producentami silników, tworząc pakiety rozwiązań do pomp i testując falowniki z silnikiem w zakresie energooszczędności, wydajności czy parametrów, tak by dopasować rozwiązanie do potrzeb odbiorcy. Wyróżnia nas również serwis, który świadczą pracownicy Danfoss oraz rozlokowani w różnych częściach Polski partnerzy. Jako integratorzy potrafią ocenić nie tylko działanie urządzenia, ale także jego otoczenia i stwierdzić, czy problemy generuje napęd czy np. podłączony do niego komponent.
Stawiamy na oferowanie przetwornic częstotliwości łatwych w implementacji i precyzyjnych. Większość dużych producentów dźwigów w Polsce i na świecie, w tym dźwigów portowych oraz wind, stosuje nasze napędy. To, że producenci używają ich od lat najlepiej świadczy o tym, że jest to bardzo dobry produkt, podobnie jak fakt, że zajmujemy drugą pozycję na świecie pod względem wielkości sprzedaży produktów z segmentu Drives.
Naszą filozofią jest oferowanie produktów dopasowanych do oczekiwań klienta. Nie idziemy w kierunku integracji wertykalnej jak wielu dostawców, którzy zapewniają niezawodne działanie systemu, pod warunkiem, że wszystkie komponenty – sterownik, falownik, silnik, zabezpieczenia itp. – pochodzą od jednego producenta. My robimy to inaczej, wspieramy klienta na każdym kroku i to on decyduje o wyborze sprzętu do swojej aplikacji. Jednocześnie stawiamy na uniwersalność sprzętu. Każdy producent maszyny szuka silnika jak najlepiej dostosowanego do potrzeb, dlatego oferujemy falowniki, które można łatwo podłączyć do różnego typu silników.
Uniwersalność jest dużą zaletą, ale dziś wielu klientów oczekuje produktów „szytych na miarę”. Czy firma działa również w ten sposób?
Jesteśmy pod tym względem bardzo elastyczni, zwłaszcza jeśli chodzi o przetwornice dużej mocy, zarówno z serii Vacon, jak i VLT. Mamy bardzo szeroki wachlarz możliwości personalizacji przetwornicy, bez konieczności ponoszenia przez klienta dużych kosztów. Staramy się budować je modułowo i z tych modułów elastycznie tworzyć różne konfiguracje.
Jak dobieracie integratorów?
Naszych partnerów można podzielić na dwie grupy: serwisową i handlową, chociaż niektórzy z nich prowadzą oba rodzaje działalności jednocześnie. Mamy formalny proces analizy kompetencji, który szczególnie w odniesieniu do grupy serwisowej oznacza duże wymagania i konieczność odbywania regularnych szkoleń. Partnerzy muszą mieć nie tylko wykwalifikowanych serwisantów, ale także magazyn części zamiennych. W przypadku partnerstwa handlowego także przyglądamy się umiejętnościom technicznym i badamy możliwości integracyjne. Współpraca opiera się na zaufaniu i kompetencjach, w które inwestujemy wspólnie – nasz partner regularnie wysyła pracowników na szkolenia, z których część prowadzą przedstawiciele naszej firmy.
Od wielu lat współpracujemy z tymi samymi integratorami – rotacja jest niewielka. Stawiamy na wspólny rozwój, dlatego nasi partnerzy najczęściej sprzedają tylko produkty Danfoss, ewentualnie jesteśmy jednym z dwóch dostawców, najczęściej wiodącym. Jeśli przeszliśmy razem przez trudy kolejnych wdrożeń, integratorzy nabierają zaufania i nie musimy ich przekonywać do promowania naszych rozwiązań. Korzyści są więc obopólne, bo to zaufanie klienta końcowego decyduje o sukcesie.
Gdzie są opracowywane produkty Danfoss?
Nasze zespoły konstrukcyjne są rozrzucone po całym świecie. Największe pracują w Finlandii, Danii i Stanach Zjednoczonych, przy czym w USA tworzone są obecnie przede wszystkim przetwornice średniego napięcia w nowej koncepcji – chłodzone wodą. Mamy też produkcję w Chinach i we Włoszech. W Polsce nie zajmujemy się opracowywaniem ani produkcją przetwornic, natomiast jesteśmy bardzo mocno zaangażowani w tworzenie specyfikacji wymagań dotyczących sposobu, w jaki powstają oraz oczekiwań odbiorców. W naszym kraju przeprowadzane są również testy. W tej chwili przygotowujemy się do testowania przetwornic średniego napięcia w górnictwie. Polscy inżynierowie często tworzą nowe algorytmy sterowania dla klientów lub adaptują standardowe do ich potrzeb.
Obecnie skupiamy się m.in. na użyciu przetwornic do włączania źródeł energii alternatywnej, czy przemysłowych magazynów energii. Nasze falowniki, zwłaszcza te większe, są dobrze przystosowane do zasilania prądem DC z alternatywnego źródła energii. Ostatnio wspólnie z partnerem przygotowaliśmy dla klienta z sektora wodociągów system awaryjnego backupu zasilania falownikiem z lokalnego magazynu energii dla przepompowni. Problemem tego odbiorcy były występujące w stacji przepompowni przerwy w dopływie energii. Trwały one zaledwie kilka sekund – tyle, ile potrzeba do przełączenia z jednej linii średniego napięcia na drugą – jednak ta przerwa była zbyt długa w przypadku pomp dużej mocy, które w efekcie wyłączały się i po chwili włączały ponownie. W wyniku skoku ciśnienia, po wznowieniu przez nie pracy, powstawał efekt tzw. młota wodnego, który powoduje, że drobinki rdzy obecne w rurach uwalniają się i zanieczyszczają wodę. Za dystrybucję zanieczyszczonej wody wodociągi muszą płacić kary, dlatego odbiorca zdecydował się zainwestować w aplikację, dzięki której pompa w momencie zaniku napięcia z sieci pracowała z falownikiem zasilanym z baterii, co wyeliminowało problem zaników zasilania. Inwestycja zwróciła się w pół roku.
Jak ocenia Pan świadomość odbiorców w zakresie możliwości, jakie dają zaawansowane napędy oraz konsekwencji, jakie może nieść ze sobą oszczędzanie na tego typu sprzęcie?
Przyznaję, że budowanie świadomości jest wyzwaniem. W niektórych sektorach przemysłu finansiści zaczynają dominować nad inżynierami automatykami, a firmy szukają oszczędności. Trzeba znaleźć równowagę między kosztem i dostępnością systemów automatyki a ryzykiem, które się ponosi. Prewencyjny serwis, niezawodny, pracujący przez wiele lat bezawaryjnie sprzęt oraz coś, co określiłbym jako logikę systemu, która sprawia, że jest on odporny na możliwe do przewidzenia awarie – to kluczowe aspekty, które powinny być brane pod uwagę przez odbiorców.
Polski rynek jest dość młody. Wielu inwestorów zagranicznych i polskich podmiotów wchodzi w nowe obszary działania i niekiedy zauważamy brak możliwości zdobycia doświadczenia i obserwacji, jak działają różne linie technologiczne i jakie elementy się sprawdziły. Część inwestorów, podejmując decyzje o doborze komponentów, zwraca bardzo dużą uwagę na pierwotny koszt zakupu sprzętu, a mniejszą na to, jak będzie zachowywał się w długofalowej perspektywie.
Można zauważyć, że im mniej skomplikowany system ma zostać opracowany, tym większe znaczenie dla odbiorcy finalnego ma cena. Trudno rozmawia się wtedy o takich kwestiach, jak niezawodność, efektywność energetyczna, serwis itp. Niekoniecznie jest to rynek dla nas. Naszą filozofią jest projektowanie niezawodnych i efektywnych energetycznie rozwiązań, do czego przywiązujemy bardzo dużą wagę. W przypadku dóbr inwestycyjnych, które powinny służyć przez wiele lat, świadomy wybór rozwiązań i partnerów może decydować niekiedy nawet o być albo nie być firmy czy fabryki.
Abstrahując od podejścia do kosztów, rośnie presja na wydajność i dostępność systemów automatyki. Z tego względu kładziemy nacisk na diagnostykę oraz serwis prewencyjny. Inwestycja w przegląd instalacji zwraca się już w chwili pierwszej awarii – edukujemy klientów w tym zakresie. Równie istotne jest zapewnienie w elementach krytycznych backupu lub systemu redundantnego. Zdecydowana większość oferowanych przez nas napędów umożliwia przełączenie silnika na bezpośrednie zasilanie, dzięki czemu w razie awarii falownika można dokonać naprawy bez wyłączania silnika. Ponadto nasze urządzenia są opracowane na bazie przetestowanych gotowych modułów, więc w przypadku konieczności naprawy wystarczy usunąć jeden i zainstalować inny skracając czas potrzebny na naprawę.
W jakich branżach rozwiązania napędowe Danfoss mają dziś najmocniejszą pozycję?
Wśród kluczowych odbiorców jest branża wodna, energetyka i sektor górniczy, w tym nie tylko klasyczne kopalnie węglowe, ale również odkrywkowe. Ponadto wiele rozwiązań, zarówno przejętej przez nas kilka lat temu firmy Vacon, jak i Danfoss, od wielu lat jest stosowanych w przemyśle stoczniowym i morskim. Oczywiście dziś produkcja statków w Polsce nie odbywa się już na taką skalę, jak kiedyś, ale rośnie np. produkcja jachtów, a ponadto na rynku działa wielu podwykonawców oferujących wciągarki, windy kotwiczne czy inne podzespoły montowane później w statkach na całym świecie. Im również dostarczamy nasze komponenty.
Zawsze byliśmy też bardzo silnie obecni – zarówno w skali krajowej, jak i globalnej – w branży spożywczej, zwłaszcza w przetwórstwie żywności, gdzie zachodzi potrzeba chłodzenia, w produkcji nabiału czy napojów. Wiele linii technologicznych używanych w tym sektorze przemysłu to linie, które funkcjonują już od jakiegoś czasu – zarówno polskie, jak i kupowane za granicą.
W tej ostatniej branży we współpracy z Danfoss powstał niedawno w Niemczech bardzo nowatorski projekt nowego typu supermarketu. Czy może Pan przybliżyć nam jego szczegóły?
To projekt Smart Store, nad którym Danfoss pracuje jednocząc niejako trzy z naszych czterech linii biznesowych – chłodnictwo, ogrzewnictwo i część napędową. Ideą było stworzenie supermarketu, który będzie nie tylko pobierał energię, ale będzie mógł ją również produkować.
W każdym ze sklepów działają chłodziarki, których zadaniem jest przesunięcie ciepła z półek i oddanie go z tyłu. Gdyby to oddane ciepło zostało inteligentnie wykorzystane – np. do ogrzewania pomieszczeń czy parkingu zimą, co wyeliminowałoby przy okazji konieczność odśnieżania – zyskalibyśmy ogromną oszczędność energii w porównaniu z klasycznym marketem, w którym ustawia się chłodziarki, a jednocześnie uruchamia klimatyzatory, by schłodzić to, co chłodziarka nagrzewa.
Smart Store to projekt podchodzący kompleksowo do energii i mający na celu optymalizację jej zużycia. Pomagają w tym nasze komponenty chłodnicze i grzewcze oraz przetwornice, które w tym przypadku znajdują zastosowanie przede wszystkim w sprężarkach, pompach i wentylacji. Gdybyśmy w taki inteligentny sposób unowocześnili wszystkie działające w Europie sklepy spożywcze, moglibyśmy zamknąć osiem elektrowni węglowych. Dodatkowym wsparciem w tym zakresie byłoby zainstalowanie na ich dachach paneli słonecznych.
Czy obserwuje Pan zmiany w oczekiwaniach odbiorców?
Granice produkcji, wydajności, efektywności są dziś przesuwane – każda kolejna generacja urządzeń ma być szybsza, sprawniejsza i bardziej niezawodna. Odbiorcy finalni przykładają dziś bardzo dużą wagę do elastyczności stosowanych systemów automatyki. Na rynek – jest to widoczne szczególnie w przemyśle spożywczym – wciąż wchodzą nowe produkty, o nowym składzie, w nowych rodzajach i formatach opakowań. Z tego względu dla klientów coraz większe znaczenie ma to, czy pracę maszyny można elastycznie modyfikować, dostosowując jej działanie do nowych serii produkcyjnych. To oznacza, że elastyczne i łatwe w programowaniu muszą być także elementy wykorzystywane na liniach produkcyjnych.
Z prognoz wynika, że światowy rynek napędów VSD, czyli o zmiennej prędkości obrotowej, będzie do 2020 r. rósł corocznie o blisko 10%, a jego wartość sięgnie ponad 25 mld dolarów. Czy na naszym rynku obserwujecie Państwo podobny trend wzrostowy w tym sektorze?
Zdecydowanie tak. Światowe trendy często nie przekładają się na nasz rynek bezpośrednio, ale w tym przypadku obserwujemy, że wspomniana branża rozwija się nawet szybciej niż branża automatyki w ujęciu generalnym. Wynika to z tego, że energia jest coraz droższa, a świadomość konieczności jej oszczędzania coraz większa. Warto pamiętać, że silnik sterowany może być nawet do 30% bardziej efektywny od zasilanych bezpośrednio.
Zmiany rynkowe najłatwiej przedstawić na przykładzie pomp. Kiedyś dużą barierą była cena przetwornicy, nierzadko wyższa od ceny silnika. Początkowo dominowało więc stwierdzenie, że nie ma sensu ponoszenie takich kosztów w przypadku, gdy chodzi o prostą pompę, która ma tłoczyć ze stałym ciśnieniem, a silnik przez większość czasu pracuje ze stałą prędkością. Potem zaczęto promować i stosować systemy kaskadowe, w których jedna przetwornica uruchamia po kolei kilka pomp, które następnie zostają przełączone na pracę z pełną prędkością, a nadwyżkę zapotrzebowania reguluje ostatnia z nich. Obecnie dominują rozwiązania, w których każda pompa jest osobno sterowana. To nie tylko znacznie wydłuża czas ich życia, ale pozwala uzyskać wymierną oszczędność energii i poprawia wydajność systemu. Świadomość tego, ile możemy zaoszczędzić płynnie regulując przepływ w przypadku pomp czy prędkość obrotową w przypadku silników, jest coraz większa.
Czy rosnąca świadomość w odniesieniu do efektywności energetycznej znajduje odzwierciedlenie w wynikach Danfoss?
Jak najbardziej. Sprzedajemy coraz więcej przetwornic z odzyskiwaniem energii. Cena takiego urządzenia jest prawie dwukrotnie wyższa niż klasycznej przetwornicy. Zainwestowanie w taki wariant jest jednak opłacalne w wielu przypadkach. Przykładowo duży dźwig portowy musi zużyć bardzo dużo energii do podniesienia wypełnionego kontenera. W trakcie opuszczania, zamiast tracić olbrzymie ilości ciepła, które trafiają do atmosfery, mógłby ją dzięki wspomnianej przetwornicy w dużym stopniu odzyskać i zwrócić do sieci. Coraz więcej klientów decyduje się na rozwiązania, które to umożliwiają – po pierwsze ze względu na odzyskiwanie energii, a po drugie z powodu problemów z oddawaniem ciepła. Rozpoczęliśmy współpracę z producentem kombajnów górniczych, który do regulacji prędkości silnika używał dotąd tradycyjnych falowników. W czasie podnoszenia wiertła w kombajnie zużywano wiele energii. Duży silnik, który musi ją rozproszyć generuje ogromne ilości ciepła. Jego oddawanie nastręczało dużo problemów, zwłaszcza że mowa o pracy w miejscach, gdzie jest gorąco oraz o elektronice, której nadmierne ciepło może szkodzić. Przetwornica z odzyskiwaniem energii rozwiązała ten problem.
Efektywność energetyczna to dziś bardzo istotna kwestia nie tylko w odniesieniu do firm z sektora przemysłu, ale również konsumentów. Jaką rolę dla siebie widzicie w odniesieniu do tej drugiej grupy?
Nasza firma lobbuje – nie tylko w naszym kraju – na rzecz zmniejszenia smogu. W Polsce powstał projekt, który zakładał dofinansowanie wymiany źródeł energii, by eliminować piece węglowe, w których spalany jest węgiel najgorszej jakości oraz różnego typu odpady, w tym plastikowe. Postulowano wymianę pieców węglowych na gazowe lub elektryczne. My od początku uważaliśmy, że z tej możliwości skorzysta tylko grupa osób lepiej uposażonych. Największym problemem stojącym na drodze do zmiany sytuacji jest bowiem ubóstwo energetyczne i koszty paliwa. Osób mniej zasobnych nie będzie na nie stać. Dlatego promowaliśmy koncepcję kompleksowej modernizacji – przekonywaliśmy, że powinna zostać dofinansowana modernizacja systemów grzewczych – nie tylko pieców czy grzejników – która obejmowałaby również ocieplenie budynków i regulację. Wystarczy wspomnieć, że głowica termostatyczna umożliwia zaoszczędzenie do 30% ciepła. Dopiero kompleksowa zmiana podejścia może sprawić, że rachunki za droższe paliwo będą finalnie porównywalne kosztowo z dotychczasowymi, ponieważ system będzie zużywał go mniej i nie będzie ono marnowane.
Podejmujemy też inne inicjatywy sprzyjające nowoczesnemu i efektywnemu kosztowo zarządzaniu energią. Na początku kwietnia 2018 r. zorganizowaliśmy konferencję Engineering Tomorrow talks, w której duży nacisk położono na inteligentne budynki. W tym obszarze planujemy coraz mocniej zaznaczać swoją obecność. Mamy bardzo dobre systemy rozprowadzania ciepła i zimna w budynkach, z inteligentnie łączonymi – np. przez Internet – sterownikami zaworów, a także falownikami. Aktywnie działamy także na rzecz rozwoju systemów magazynowania energii elektrycznej.
Niedawno zostało sfinalizowane połączenie Danfoss z firmą Sondex. Jaki cel mu przyświecał?
Przede wszystkim efekt synergii. Sondex jest specjalistą w zakresie wymienników ciepła najwyższej klasy do wymagających zastosowań. Danfoss oferuje wymienniki wykonane w innych technologiach i o innym przeznaczeniu. Obecnie możemy zaoferować klientom szeroki wachlarz tego rodzaju produktów, zarówno dla ogrzewnictwa, jak i chłodnictwa. Dzięki połączeniu z firmą Sondex, która ma w Polsce fabryki, zwiększyliśmy też moce produkcyjne.
W niektórych krajach producenci i dostawcy samodzielnie, bez odgórnej inicjatywy ze strony władz, tworzą platformy Przemysłu 4.0. Czy widzi Pan możliwość stworzenia podobnej płaszczyzny do współpracy w Polsce?
Jesteśmy obecni w tego typu platformie na rynku niemieckim, działając w niej w zakresie rozwiązań napędowych. Jednak odnosząc się do filozofii czwartej rewolucji przemysłowej, zauważam pewne bariery związane nie z rynkiem działania, ale z dziedziną. Idea Przemysłu 4.0 to idea otwartości wymiany informacji, gdzie funkcjonujące urządzenia inteligentne, czerpiąc z dużej ilości informacji, niejako same podejmują decyzje. Ta koncepcja budzi wielkie zainteresowanie, dopóki mowa o zbieraniu informacji. Jednak w odniesieniu do sterowania wciąż widzimy dużą ostrożność – przede wszystkim z obawy o to, czy przekazanie urządzeniom zbyt dużej inteligencji i samodzielności nie spowoduje, że system będzie bardziej podatny na błędy.
Producenci tacy jak Danfoss, dostarczają komponenty przygotowane zgodnie z wymaganiami Przemysłu 4.0. Tu pojawia się pytanie o to, jaka powinna być w skali światowej czy europejskiej rola Polski we wdrażaniu w życie założeń tej rewolucji? Czy powinniśmy postawić na bezpośrednią produkcję u nas inteligentnych komponentów, czy na wsparcie integratorów, którzy będą tworzyć i wdrażać w Polsce gotowe systemy, m.in. w oparciu o komponenty wyprodukowane na świecie?
Nie budzi moich obaw fakt, że nie ma dużych polskich producentów sterowników przemysłowych czy systemów SCADA, którzy mogliby równać się z globalnymi koncernami. Jestem bowiem przekonany, że wiodącą rolę będzie odgrywała wiedza z zakresu oprogramowania i integracji. W tym obszarze Polska może też pochwalić się wieloma firmami, które z wykorzystaniem komponentów automatyki czołowych producentów potrafią stworzyć inteligentne i zaawansowane systemy. I w tym właśnie widzę największe możliwości działania naszego kraju w ramach czwartej rewolucji przemysłowej. Twórzmy przewagę konkurencyjną i wartość dodaną w sferze aplikacji.
A jakie są Pana obserwacje odnośnie stosowania przy realizacji założeń Przemysłu 4.0 urządzeń tego typu, jak oferowane przez Danfoss?
Dość powszechnie przyjęło się już zbieranie danych z czujników, na bazie których coraz częściej zarządza się systemem sterowania i wspiera decyzje produkcyjne, nierzadko korzystając przy tym z chmury. Jeśli chodzi o naszą domenę, rozbudowujemy możliwości komunikacyjne i inteligencję przetwornic, jednak są to elementy wykonawcze i odbiorcy wciąż obawiają się uzależniania ich działania od chmur i wymieniania przez nie danych tą drogą. Dominują zamknięte sieci i komunikacja w ramach fabryk, które rzadko tworzą własne chmury.
Większe możliwości wykorzystania w realizacji założeń Przemysłu 4.0 widzimy w falownikach, które już dziś mogą dostarczać użytkownikowi m.in. informacji o chwilowym zużyciu energii czy przeciążeniach. W tej chwili nasze falowniki mają takie funkcjonalności, jakie jeszcze kilka lat temu miały PLC. Niektóre z nich pozwalają na ingerencję w bardzo zaawansowane parametry czy wręcz w algorytm sterowania mocą silnika, dzięki czemu możliwa jest optymalizacja i łatwa adaptacja w specyficznych zastosowaniach.
Obecnie pracujemy też nad algorytmami, które umożliwią prewencyjne powiadamianie użytkownika, że silnik nie pracuje tak jak powinien, co umożliwi zapobieganie uszkodzeniom i awariom. Chcemy bowiem, by przetwornica pełniła rolę inteligentnej stacji diagnostycznej dla silnika, która pozwala przewidzieć problemy mogące wystąpić w przyszłości. To w odniesieniu do Przemysłu 4.0 współgra z ideą inteligencji rozproszonej, jednak to wciąż wczesny etap rozwoju.
Jakub Czapliński
Absolwent Politechniki Wrocławskiej na kierunku Elektronika. Po ukończeniu studiów w 1993 r. podjął pracę w firmie Schneider Electric, z którą był związany do 2010 r. piastując różne stanowiska – począwszy od Product Managera po wiceprezesa. Był odpowiedzialny przede wszystkim za obszar automatyki przemysłowej, pracując m.in. we Francji i Austrii, a także zajmując się rynkami azjatyckimi. Przez ponad dwa lata odpowiadał za sprzedaż w firmie Festo. W 2014 r. objął funkcję dyrektora zarządzającego polskiego oddziału fińskiej firmy Vacon, przejętej później przez Danfoss. W Danfoss początkowo koncentrował się na rozwijaniu współpracy z partnerami, następnie z OEM-ami w Europie Centralnej, a pod koniec 2017 r. został szefem segmentu Danfoss Drives.
Prywatnie najchętniej spędza czas z rodziną, m.in. podróżując i poznając nowe kultury. Jest pasjonatem sportu, przede wszystkim sportów zimowych i jazdy na rowerze. Lubi też dobrą książkę.
źródło: Automatyka 6/2018
Komentarze
blog comments powered by Disqus