Skończyła się epoka Edisonów – rozmowa z prof. Januszem Czapińskim
Anna Ładan – PAR drukuj
Rozmowa z psychologiem Januszem Czapińskim o nauce, kapitale i nieaktywowanym potencjale Polski.
Zacznijmy ab ovo: czym jest kapitał społeczny? Czym różni się od kapitału ludzkiego? Nie ma przecież programu operacyjnego „Kapitał społeczny”.
– Kapitał ludzki jest pierwotną ścieżką rozwoju ekonomicznego wspólnoty, jest zatem szczególnie efektywny we wspólnotach słabiej rozwiniętych. Odpowiada za efekt rywalizacji indywidualnej: im wyższy, tym wyższa względna pozycja ekonomiczna jednostki w grupie. Wzrost przeciętnego poziomu kapitału ludzkiego członków grupy zwiększa pośrednio (poprzez system podatków) dobrobyt materialny całej grupy. Polskę cechują wysokie wartości kapitału ludzkiego.
Naszą słabością, co sygnalizuję od lat, jest wyjątkowo niski poziom kapitału społecznego. Kapitał społeczny odpowiada za efekt rywalizacji grupowej: im wyższy, tym wyższa względna pozycja ekonomiczna wspólnoty. Pomostowy kapitał społeczny, czyli łączący członków społeczeństwa z różnych grup, jest istotą obywatelskości.
Czym różnią się te dwa rodzaje kapitału? W skrócie, kapitał ludzki jest decydującą przesłanką wzrostu dobrobytu krajów słabiej rozwiniętych, a kapitał społeczny jest decydującą przesłanką rozwoju ekonomicznego krajów wyżej rozwiniętych. Zależność pomiędzy nimi polega na tym, że kapitał społeczny decyduje o wzroście dobrobytu dopiero po osiągnięciu przez wspólnotę pewnego progu rozwoju generowanego przez kapitał ludzki. Z drugiej strony, to dwa różne modele, dwie biegnące inaczej ścieżki rozwoju: molekularna w przypadku kapitału ludzkiego, i wspólnotowa w przypadku kapitału społecznego.
Jeśli Polska ma się rozwijać, musimy wypracować i nauczyć się funkcjonować w drugim, nowoczesnym modelu. Dosadnie rzecz ujmując, jeśli nie chcemy być na miejscu Grecji, nauczmy się współpracy.
Jaką rolę spełnia kapitał społeczny wobec polskiego przemysłu i rozwoju technologicznego?
– Wiele badań przeprowadzanych w różnych miejscach na świecie dowodzi, że przekroczenie progu rozwoju, który prowadzi do gospodarki opartej na wiedzy, wymaga umiejętności współpracy opierającej się na zaufaniu w twórczych zespołach. Najlepiej to pokazuje zmiana zapotrzebowania na jednym z najbardziej rozwiniętych rynków pracy – amerykańskim – na innego rodzaju umiejętności.
Od lat 60. ubiegłego wieku spada zapotrzebowanie na umiejętności rutynowe, zarówno poznawcze jak i manualne. Zapotrzebowanie na nierutynowe umiejętności manualne ustabilizowało się na względnie niskim poziomie mniej więcej w latach 80. Od tego czasu też gwałtownie rośnie w USA zapotrzebowanie na umiejętności nierutynowe interaktywne, które określa się zespołową kreatywnością. Zespół ludzi zajmujących się tworzeniem wiedzy i technologii nie może się składać z samych indywidualistów, z których każdy upiera się przy swoim pomyśle.
Polska gospodarka jest na dużo, dużo wcześniejszym etapie rozwoju. To jest w istocie gospodarka surowcowo-montażowa. Te dwie gałęzie decydują dzisiaj o bogactwie narodu, tylko że musimy patrzeć w przyszłość – co będzie, gdy skończą się polskie przewagi konkurencyjne? A są one dwie – to niskie koszty pracy i szybko rosnące kompetencje pracowników. W chwili obecnej głównie chodzi o kompetencje dosyć proste, które zachęcają obcy kapitał do tworzenia nowych miejsc pracy. Moim zdaniem, za kilka lat te dwie przewagi przestaną faworyzować Polskę na globalnym rynku, ponieważ w krajach o jeszcze niższych kosztach pracy ludzie również odkryli, że wykształcenie jest najlepszą przepustką do nowego życia, więc coraz więcej młodych ludzi kształci się na potęgę.
Pytanie, gdzie powinniśmy szukać nowego paliwa rozwoju, to znaczy na jaką przewagę konkurencyjną powinniśmy w przyszłości zwracać uwagę. Moja podpowiedź jest taka: na przewagę wynikającą z innowacyjności. Skończyła się jednak epoka Edisonów, trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś indywidualnie skonstruował nowy typ samolotu czy wymyślił nowy sposób obróbki metali, który zostałby wdrożony na całym świecie. Dzisiaj można liczyć wyłącznie na innowacyjność zespołową. I tutaj koło się zamyka. Żeby Polska była konkurencyjna pod tym względem, Polacy po pierwsze muszą sobie bardziej ufać, po drugie skończyć z patologicznym indywidualizmem i zabrać się do zespołowej roboty. Kapitał społeczny to konieczny czynnik przestawienia polskiej gospodarki na gospodarkę opartą na wiedzy.
Ale jak sprawić, żeby ten czynnik zadziałał? Czy, według Pana, obecna reforma polskiej nauki przyczyni się do tego? Czy obecny model sprzyja temu, że możemy się stać takim społeczeństwem?
– Sama reforma nauki, jakakolwiek by nie była, oczywiście nie wyzwoli w Polakach motywacji do zgodnej pracy zespołowej. Rzecz nie polega na tym, czy będziemy więcej czy mniej pieniędzy łożyć na badania i rozwój, ponieważ to niewątpliwie również jest istotne, byśmy nie czuli się tak zażenowani na tle reszty świata, bo te nakłady na badania i rozwój w Polsce należą do bezwzględnie najniższych na całym świecie – ok. 0,6 % PKB; w Szwecji to ok. 4 %.
Ale sam wzrost nakładów na badania i rozwój nie załatwi do końca sprawy, ja bym poszukiwał w innych miejscach możliwości budowania kapitału społecznego. Głównie w dwóch miejscach. W szkole – tylko że to jest inwestycja długofalowa, zaczynając od naszych dzieciaków w wieku 5–6 lat, to za 20 lat moglibyśmy liczyć na to, że kapitał społeczny wrośnie na tyle, by budować przewagę opartą na konkurencyjności. Drugi obszar to administracja publiczna. Ostatnio zrobiono krok milowy w tym kierunku: w ramach ustawy deregulacyjnej wprowadzono oświadczenia zamiast zaświadczeń. To niewątpliwie oferta wobec społeczeństwa: my wam ufamy, więc wy też nam zaufajcie – czyli obywatele instytucjom. I być może zaczniecie też ufać generalnie innym ludziom. Tylko że pojawia się pytanie, czy kolejna ekipa rządząca nie wycofa się z tej zmiany, ponieważ jest niemal pewne, że zaufanie państwa do obywateli będzie przez nich nadużywane. To jest jednak koszt tej inwestycji i moim zdaniem innej drogi po prostu nie ma.
A co z naszym osławionym polskim charakterem? Dla przykładu, na serwisie YouTube znaleźć można kolejny film pokazujący pracę jednego z naszych robotów bojowych. A komentarze? „Eee, tam, ja coś takiego to 10 lat temu widziałem w Stanach. Polacy to nic nie wymyślą”, itd. Abstrahując od nieprawdziwości wpisu – bo to konstrukcje stworzone w Polsce przez polskich inżynierów, za to nagradzane m.in. przez NASA, poproszę Pana o komentarz.
– Nie ma co przejmować się tym, co się ukazuje w Internecie, to jest medium wyzwalające negatywną motywację. Ci, którzy znają dokonania PIAP, z pewnością nie polegają na opiniach w sieci. To nie jest miarodajne, jeżeli chodzi o społeczny odbiór działań innowacyjnych. Zwróciłem uwagę na coś innego: niezależnie od tego, jak genialne ktoś tworzy, to tak naprawdę w wymiarze ogólnym, makrospołecznym, liczy się masa krytyczna. Nie wystarczy jeden czy pięć świetnych ośrodków badawczych w Polsce, żeby nasz kraj był w tym wymiarze innowacyjności widoczny na świecie. U nas na milion mieszkańców przypadają dwa patenty o zasięgu ogólnoświatowym, podczas gdy w Niemczech – 300. Różnicę można więc mierzyć w wielkościach kosmicznych. W związku z tym zacytowałbym Wojciecha Młynarskiego „róbmy swoje”, nie oglądajmy się na oceny innych, jeśli tylko sami jesteśmy przekonani że jesteśmy na właściwej drodze, która prowadzi od prostego skręcania śrubek do laboratoriów, w których powstaną całe samochody.
Czyli tak naprawdę, nieważne w jakiej dziedzinie, kapitał społeczny po prostu musi być?
– Kapitał, czy to ludzki, czy społeczny, jest wartością absolutnie uniwersalną. Wzajemne zaufanie kontrahentów wydajnie obniża koszty transakcji i skraca czas realizacji projektów. To po prostu działa, trzeba tylko uczynić pierwszy krok – zaufać osobie, z którą podejmujemy współpracę.
Rozmawiała Anna Ładan.
Janusz Czapiński (ur. w 1951 r. w Pabianicach) – jeden z najbardziej znanych polskich psychologów, profesor w Katedrze Psychologii Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego. Zasłynął badaniami nad szczęściem i jakością życia Polaków oraz kapitałem społecznym. Kierownik projektu badań panelowych „Diagnoza Społeczna” w latach 2000–2009 (www.diagnoza.com). Do jego zainteresowań badawczych należą m.in. miękkie kapitały (społeczny i ludzki), makropsychologia, psychologia pozytywna, badania rynku i opinii publicznej, postawy polityczne, emocje i procesy wartościowania, jakość życia, psychosomatyka, depresja, przedsiębiorczość, oraz adaptacja do zmian systemowych.
źródło: PAR
Komentarze
blog comments powered by Disqus