Sery, wędliny i ciastka w rękach robota
Branża spożywcza nie należy do szczególnie zrobotyzowanych gałęzi przemysłu w naszym kraju. Oficjalne dane, pochodzące z początku 2014 roku, mówią o 45 robotach zainstalowanych w sektorze „Food products and beverage; Tobacco products”. To dane zbierane i publikowane przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Robotyki IFR (International Federation of Robotics). Ze statystyk można jednak wyciągnąć również optymistyczne wnioski, ponieważ tylko w 2013 roku liczba robotów w tym sektorze zwiększyła się o 61 proc.
Polska jest siódmym największym producentem żywności w Unii Europejskiej i ósmym największym jej eksporterem. Produkcja żywności i napojów stanowi 18 proc. całej produkcji w Polsce, a łączna sprzedaż produktów spożywczych w naszym kraju osiąga 26 miliardów euro. Roczny wzrost rynku rok do roku wynosi ok. 5 proc., a 400 tys. osób zatrudnionych w tym sektorze stanowi 19 proc. wszystkich pracowników w przemyśle. Ponad 2 tys. firm osiąga obrót roczny na poziomie miliona dolarów, a 150 przekracza 100 mln dolarów.
– Rynek spożywczy rozwija się od kilku lat bardzo dynamicznie i wygląda na to, że jeszcze lepsze dla tej branży będą najbliższe lata – uważa Łukasz Drewnowski, szef marketingu i sprzedaży w Lokalnej Jednostce Biznesu Robotyki ABB. – Dzisiaj, jako dostawca rozwiązań dla tego sektora gospodarki, możemy już pochwalić się spektakularnymi rozwiązaniami. Nawet jeśli robotyzacja branży spożywczej wciąż jest jeszcze na stosunkowo słabym poziomie, rozmowy z firmami wytwórczymi pokazują, że zainteresowanie robotyzacją produkcji jest bardzo duże.
Zaledwie 45 robotów
Z najnowszego raportu Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotyki IFR wynika, iż głównym odbiorcą aplikacji zrobotyzowanych w naszym kraju jest przemysł motoryzacyjny, następnie przemysł gumy i tworzyw sztucznych oraz żywności i napojów. Według tych danych rok 2014 rozpoczęliśmy z 45 robotami zainstalowanymi w sektorze „Food products and beverage; Tobacco products”. To mało, biorąc pod uwagę dane podane wcześniej mówiące, iż mamy ponad dwa tysiące firm o dość znaczącym obrocie. Z takimi statystykami wciąż daleko nam do krajów Europy Zachodniej, gdzie robotyzacja jest na zdecydowanie wyższym poziomie.
– W największych polskich zakładach branży spożywczej pracuje średnio kilka robotów, podczas gdy w krajach zachodnich jest ich co najmniej kilkanaście – tłumaczy Łukasz Drewnowski. – To niewielka ilość, szczególnie, że oferta jest bardzo szeroka. ABB ma produkty przeznaczone stricte dla przemysłu spożywczego, takie jak paletyzery, roboty pikujące czy roboty typu SCARA (pełna oferta ABB dla przemysłu spożywczego: abb.pl/food-beverage). Poza tym, stanowimy Regionalne Centrum Aplikacji Zrobotyzowanych, które specjalizuje się właśnie w rozwiązaniach pakowania, paletyzacji oraz pick&place, czyli tak naprawdę najbardziej charakterystycznych dla przemysłu F&B. Oprócz tego, że sprzedajemy „gołe” roboty, jesteśmy także integratorem kompleksowych rozwiązań. Wygląda jednak na to, że nie oferta i możliwości technologiczne są dzisiaj barierą dla inwestorów. Barierę tę stanowi świadomość, jakie korzyści niosą za sobą elastyczne rozwiązania technologiczne. Branża spożywcza jest dość konserwatywna, produkuje swoje sztandarowe wyroby od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat. Jednak świadomość rośnie i powoli dociera do menedżerów konieczność wprowadzenia zmian, które rynek wymusza na dostawcach z coraz większą niecierpliwością.
Ograniczenia związane z wydajnością
W przemyśle spożywczym funkcjonują trzy rozwiązania produkcyjne. Pierwsze to po prostu ludzie, którzy mogą ręcznie pakować i układać produkty oraz przenosić opakowania. Drugim, znacznie bardziej zaawansowanym i wydajnym rozwiązaniem jest automatyzacja produkcji, czyli maszyny przygotowane do pakowania konkretnego rodzaju produktu, takie jak układy zasypowe z separatorami do pakowania cukierków. Są to jednak rozwiązania sztywne, które mają niewielką możliwość zmiany obsługiwanego produktu na linii technologicznej. I wreszcie trzecie rozwiązanie, czyli roboty, cechujące się niezwykłą elastycznością i praktycznie nieograniczonymi możliwościami zmiany charakteru produkcji.
– Standardowa fabryka wyposażona jest dzisiaj w bardzo dużo maszyn i urządzeń wspieranych przez ludzi wykonujących pewne prace manualnie. Czasami pojawia się robot. Nam zależy na tym, by zwiększyć popularność trzeciego rozwiązania, czyli mozolne prace wykonywane przez ludzi powierzyć robotom i zwiększyć elastyczność produkcji – tłumaczy Łukasz Drewnowski. – Robot jest rozwiązaniem niezwykle elastycznym. Niemal błyskawicznie może się przestawić z pakowania pralinek w blistry na układanie bombonierek w większe opakowania. Wszystkie te operacje wykonywane są z dużą wydajnością.
Bardzo często zdarza się, że zakłady produkujące żywność lub napoje poszukują możliwości zastosowania robota, bo znają jego wartość, ale ich wymagania są dla manipulatorów nieosiągalne. Prawdą jest, że robot, w porównaniu z przeznaczoną do konkretnej czynności maszyną jest od niej wolniejszy. Dla jednostajnej produkcji lepiej sprawdzają się odpowiednie maszyny, które zapakują w pudełka np. 3 tys. torebek herbaty ekspresowej w ciągu minuty. Tyle tylko, że ograniczeniem dla tego typu maszyny będzie jeden rodzaj herbaty i jeden rodzaj opakowania. W przypadku robota, tego typu ograniczenie nie istnieje, gdyż jest on urządzeniem znacznie bardziej elastycznym, które możemy zaprogramować do różnego rodzaju prac.
Coraz większa presja rynku
– I to jest właśnie poszukiwanie złotego środka pomiędzy wydajnością a elastycznością – uśmiecha się Łukasz Drewnowski. – Jednak rynek jest bezlitosny dla producentów branży F&B. Z racji silnej konkurencji ma coraz większe wymagania wobec dostawców, a ci nie bardzo mają wyjście i muszą te oczekiwania spełniać.
Sieci handlowe chcą mieć swoje własne, niepowtarzalne produkty na półce. W jednym sklepie ser będzie pakowany po 100 gramów w dużych plastrach, w innym ten sam ser znajdziemy w blistrze 200 gramów w mniejszych plasterkach. W jednym parówki będą zapakowane w folię, w innym w plastikową torbę. Woda mineralna czy słodki napój może mieć 2 litry pojemności, może mieć 1,5 litra, a może mieć też 1,35 l, bo tak akurat wymyśliła sobie sieć handlowa. Producent może na to nie przystać, ale musi się liczyć z tym, że z danej sieci po prostu zniknie.
Oczywiście zawsze można powiedzieć, że są przecież sztandarowe produkty niezmienne od lat – snickersy, m&m’s, prince polo, pepsi itd. Ale czy na pewno? Snickersy można kupić w standardowym opakowaniu, albo po dwa w opakowaniu, albo połowę mniejsze w dużej paczce, albo w rozmiarze XXL, albo w promocji zapakowane w kartonik po cztery sztuki, albo mniejsze, ale tańsze, i tak dalej, i tak dalej. Ból producentów jest coraz większy.
– Rynek wymaga ciągłych zmian – rodzaju opakowań, wielkości produktu, zawartości pudełka czy paczki. Na półce sklepowej musi się wiele dziać, bo tego oczekuje konsument – mówi Łukasz Drewnowski. – To zaczyna być standardem, dlatego roboty stają się dla producentów żywności coraz atrakcyjniejsze. Przezbrojenie linii, na której pracuje robot, trwa kilka chwil, dzięki czemu ten sam produkt może być pakowany w różny sposób.
Zbliżający się boom robotyzacji
- Możemy pochwalić się znaczącymi referencjami na rynku polskim – mówi Łukasz Drewnowski. Trwają również rozmowy nad kolejnymi projektami. Ciekawe lokalne wdrożenie to m.in. bydgoska firma Jago, producent słodyczy. Tam roboty ABB pakują batoniki do opakowań zbiorczych. Podobnie jest w lubelskiej fabryce makaronów Lubella, gdzie robotyzacja przynosi wymierne efekty.
– W produkcji spożywczej pewnie zawsze dominować będzie sztywna automatyka, bo nic nie przebije jej wydajności, ale robotyka będzie stanowić coraz większą część nowoczesnych linii produkcyjnych – uważa Łukasz Drewnowski. – Dlatego jesteśmy przygotowani na zbliżający się boom robotyzacji w tej branży. Oferujemy sprzęt, pełną obsługę projektowo-inżynierską i serwis. Chcemy i możemy być dla firm doradcą, opracowując kompleksową strategię robotyzacji linii produkcyjnej, gdzie można, gdzie trzeba, a gdzie lepiej zostawić zwykłą automatykę. Mamy ludzi i kompetencje, żeby takich zadań się podjąć. A firmy z rynku produktów spożywczych, choć wciąż sprawiają wrażenie nie do końca przekonanych, wkrótce będą musiały podejmować konkretne decyzje, by nie zostać w tyle za konkurencją.
Źródło: Magazyn dla klientów ABB w Polsce „Dzisiaj” 1/16: www.abb.pl/dzisiaj
Tekst: Sławomir Dolecki; zdjęcia: Arch. ABB
źródło: ABB